



O pochodzeniu cerkwi w Tokarach-Koterce opowiada legenda.
W każdej legendzie kryje się ziarno (lub choćby ziarenko) prawdy. W tym przypadku legendę potwierdza również kronika cerkiewna. W 1852 roku, w dzień Świętej Trójcy, mieszkanka Tokarów Jewfrosynia Iwaszczuk zbierała na polu szczaw. Nagle, jakby spod ziemi, wyrosła przed nią kobieca postać. Była to niezwykła nieznajoma – bardzo piękna kobieta, która surowo spojrzała na Jewfrosynię. Według niej, kobieta powiedziała, że święto zostało ustanowione przez Boga po to, aby ludzie chodzili do cerkwi i się modlili, a nie pracowali. Dodała, że miejscowi mieszkańcy zostaną ukarani za swoje grzechy i niewiarę – Bóg ukarze ich zarazą.
Proroctwo się spełniło
W 1853 roku wybuchła epidemia. Kobieta poradziła też Jewfrosyni, by poszła do miejscowego duchownego i przekazała mu, że ma razem z parafianami prosić Boga o przebaczenie. Kobieta zniknęła tak nagle, jak się pojawiła.
Jewfrosynia Iwaszczuk nie miała wątpliwości, że była to Matka Boża.
Jak mówi dalej legenda, a potwierdza to cerkiewna kronika, w miejscu objawienia postaci duchowny z takarskiej parafii postawił krzyż. Z czasem zaczęli tu spontanicznie przychodzić pielgrzymi różnych wyznań i religii. Chorzy doznawali ulgi, a niektórzy nawet całkowitego uzdrowienia.
Wzniesienie krzyża w uroczysku Koterka, mimo wielu uzdrowień, nie znalazło uznania w oczach wyższych władz duchownych i krzyż został przeniesiony na miejscowy cmentarz.
W miejscu, gdzie stał krzyż, pojawiło się źródełko. Pielgrzymi znów zaczęli przychodzić do cudownego miejsca.
Duchowni z takarskiej cerkwi, widząc że w trzeci dzień Świętej Trójcy (i nie tylko) do tego czczonego miejsca przychodzi wielu odwiedzających, zaczęli ubiegać się o pozwolenie na budowę kaplicy.
W 1909 roku, w trzeci dzień Świętej Trójcy, położono kamień węgielny pod budowę drewnianej cerkwi. Cerkiew Ikony Matki Bożej „Wszystkich Strapionych Radość” została poświęcona i oddana wiernym w 1912 roku.